Amicus Plato, amicus Sócrates, sed magis amica véritas.
Arystoteles

czwartek, 15 stycznia 2009

Chuje muje, dzikie węże, rajskie ptaki...

Tak wiele sie dzieje, a ja mam tak mało czasu ! W jeden dzień poseł Palikot wyskakuje z jednym hasłem, w następnym dniu już z kolejnym. Momentalnie pojawia się medialna burza, w której chętny udział biorą nie tylko, odwieczni pożal się boże (gdybyś tylko istniał) narodowi posłowie i politycy,ale także partyjni zwierzchnicy i koledzy posła P. W oka mgnieniu, zamienia sie ta medialna burza w nagonkę na Palikota, na jakiś dziwny publiczny trybunał ds. nadzwyczajnych. A ja, zastanawiam się, co tak naprawdę się stało !? Pani minister Gęsicka, niczym nastolatka z podstawówki,oznajmia publicznie iż przeprosin nie przyjmie, premier Donald, zdecydowanie się odcina od wypowiedzi Palikota i przeprasza Gęsicką. Komorowski, stara się zachować złoty środek, Brudziński, jak zwykle z tępą twarzą sapie i buczy, Gowin świętojebliwy ma wzwód noża w kieszeni, liberalne posłanki z PO tworzą jakiś dziwny front jedności w kwestii prostytuowania sie w polityce... O co kurwa chodzi? O to że jeden facet, powiedział w mediach w sposób klarowny, iż polityka od zawsze nosi znamiona zaprzedawania się, sprzedawania się etc.etc? Dokładnie o to... Że jeden z posłów, znany z barwnego, dosadnego, szczerego języka, przypomniał społeczeństwu iż ptak srający we własne gniazdo, w szczególności specjalnie w tym celu sprowokowanym  rozwolnieniem, nie jest godzien szacunku i zaufania. Minister Gęsicka, wykazała się przyz okazji nad wyraz "malo inteligentnym" słuchem i prostackim sposobem myślenia. Słysząc słowo, prostytucja uznała je zapewne, jako epitet dotyczący obyczajności jej samej, a nie jako epitet dotyczący metod dzałania większości polityków, określający koniunkturalizm i karierowiczostwo,  do którego Palikot z pewnością nawiązywał. Mając w pamięci okoliczności w jakich pani minister podjeła współpracę z braćmi Kaczyńskimi.
Tak więc blogerzy piszą, dziennikarze dyskutują, internauci mają temat, politycy dają się wkręcać itd. ...a tymczasem !
Sąd Okręgowy w Gdańsku zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy karalność znieważenia prezydenta RP jest zgodna z konstytucją i ratyfikowanymi przez Polskę konwencjami.
I mamy kolejną sprawę doyczącą epitetu. I tym razem szlag mnie trafia kompletny, gdyż Leszek Veto Spieprzaj Dziadu Kaczyński jest na tyle zadufanym w sobie, zakompleksionym,  moralnym karłem iż zapomina, jak to sam ubliżał ludziom na ulicy. Najwidoczniej, ta typowa dla prawej strony dualna etyka i morlaność poraz kolejny musi wziąśc górę nad uczciwością i skromnością. Prezydent Lech K. poczuł się urażony słowem dureń, którego to użył w stosunku do niego były prezydent Lech Wałęsa. Nasuwa mi sie taki koncept, w oczekiwaniu na werdykt TK. Gdyby werdykt brzmiał, iż uzycie słowa dureń, oraz wszelkich mu pokrewnych określeń, znieważa osobę prezydenta, czy też dokładniej urząd prezydenta, i wymaga z tego tytułu ścigania przez właściwe do tego celu organa, natychmiast po ogłoszeniu takiego werdyktu przez TK, należałoby podjąć ogólnonarodową kampanię. Kampanię dotyczącą obywatelskich donosów. Każdy Polak zgłasza do prokuratury każdą sytuację, w której inny obywatel, ustnie, lub też za pomocą słowa pisanego, czy w innej formie, przyczynia sie do znieważania urzędu, osoby prezydenta RP. Byłaby to nad wyraz obywatelska postawa. Postawa, która kompletnie zblokuje nasze sądownictwo i tak juz zadławione. Ale może tędy droga, by różnych durniów i ich doradców do rozsądku przywieść...