Amicus Plato, amicus Sócrates, sed magis amica véritas.
Arystoteles

niedziela, 31 maja 2009

...upsss !

Oj się dzieje! Oj się dzieje! I tak moloch wpada we własne sidła. Tak, po raz kolejny, ukazuje się nam obraz kościoła nieprzystosowanego do współczesności, po raz kolejny, najgłośniejsi piewcy prawdy, jawności, wrogowie fałszu, dławią się własną obłudą. Oportunizm to drugie imię kościoła, ale tylko w odniesieniu do samego siebie. Wobec wiernych ta instytucja zawsze pozostawała fundamentalna, w swojej ideologicznej dewiacji. Ohyda i wstręt !

piątek, 29 maja 2009

TEST !


Zrobiłem sobie test na przynależność partyjną. I muszę powiedzieć, że test naprawdę jest dobrze opracowany. Określił moje poglądy trafnie w 100 %. Ulokował mnie najbliżej Centrolewicy, oraz PO. Dokładnie tak, jak sam siebie umiejscawiam. Ostatnim czasem dość intensywnie zastanawiam się nad możliwością wstąpienia do PD, chociaż szczerze mówiąc wciąż świadomość przynależności partyjnej budzi jakąś formę niesmaku wobec siebie samego. Jednakże fakt faktem od długiego juz czasu staram się dostrzegać w życiu codziennym, w sądach swoich i poglądach nieocenioną wartość balansu, dystansu,umiarkowania. Jestem centrysta i to wiem. I codzienne doświadczenie w obserwacji sceny politycznej potwierdza iż, tylko taka postawa zdaje się być gwarantem zawierania kompromisu. Jednostka, a za nią jakakolwiek organizacja reprezentująca skrajne, bądź fundamentalistyczne poglądy zamyka sobie drogę do porozumienia, trwałego porozumienia. szczególnie niebezpieczne staje się to gdy te skrajne poglądy stara się mocować jako fundamenty całego narodu, społeczności, wspólnoty, czy też nawet rodziny. Często partie centrowe mają przylepioną łatkę języczka u wagi, czy też politycznej dziwki. Z pewnością często są ku temu powody, jednakże myślę że nie są to zasłużone określenia. Wielokroć te partie pokazują gotowość do dialogu, do dyskusji, do zawierania kompromisów. Niestety bardzo często przychodzi im płacić za swój wstręt do politycznej agitacji najniższego rzędu, do populizmu, do grania kiełbasą wyborczą.

czwartek, 28 maja 2009

Światełko w tunelu !

Parlament szwajcarski, przeprowadził ustawę dotyczącą tzw. testamentu życia. Może sam ten fakt, nie powinien być niczym szczególnym dla rozsądnie myślących mieszkańców eurolandu,ale na uwagę zasługuje zgoła coś innego. I ten nagły błysk światła mądrości i rozsądku, pojawił się po stronie barykady, po której nigdy bym się go nie spodziewał. Zza mrocznych murów kościelnych instytucji, idiotycznych dogmatów, skostniałej i obłudnej tradycji błysnęło światło mądrości, rozsądku i roztropności.
Oczywiście, można oczekiwać z różnych prawowiernych stron, ciosów w postaci stwierdzeń, iż temat udało się umocować prawnie w kraju, w którym katolicy to mniej niż 50 populacji, czy też innych. Niemniej wypowiedzi członków kościoła w Szwajcarii na ten temat, napawają optymizmem. Pozwalają się łudzić że KrK coś zrozumiał. Jednocześnie pozostaje smutek i żal, że w Polsce taka postawa jest niemożliwą do przyjęcia dla Episkopatu. Wyobraźmy sobie Pana Dziwisza, który wypowiada takie oto słowa: "Ustawa jest owocem społeczeństwa, w którym żyjemy. Nie chcieliśmy jej blokować.". Tak właśnie skomentował ustawę prof. Andres-Marie Jerumais, należący do komisji bioetycznej episkopatu Szwajcarii. Trudne do wyobrażenia - PRAWDA!? Jak na przekór całej wielowiekowej tradycji, wykładania WC (przyp. wartości chrześcijańskich, nie tylko w europie), kolejne zdanie profesora wprawiło mnie w osłupienie:" Wolimy przekonywać Szwajcarów do swego punktu widzenia poprzez dialog, a nie zabiegi prawne." Piękne określenie - ZABIEGI PRAWNE. trudno się nie zgodzić, iż w naszym kraju takim właśnie zabiegiem prawnym zostaliśmy uszczęśliwieni ustawą antyaborcyjną, konkordatem, edukacją religijna w szkołach publicznych. Spojrzenie na historię tych zabiegów, chcąc nie chcąc przywodzi mi na myśl, operację na żywym organizmie, zabieg na pacjencie, który nie do końca wyraził na niego zgodę, a nawet nie wiedział dokładnie o jakie zabiegi chodzi. Tak więc efekt podejmowania edukacji moralnej i etycznej pod sztandarami watykańskich "inkwizytorów" jaki jest każdy widzi. Polaryzacja społeczeństwa, skupienie uwagi na sprawach które w demokratycznym państwie tak naprawdę nie powinny mieć nigdy miejsca. Na szacunek zasługuje jeszcze jeden fragment wypowiedzi szwajcara: " Umieranie wiąże się z bardzo intymnymi wyborami. Próba narzucania naszych poglądów całemu państwu mogłaby dodatkowo zniechęcić Szwajcarów". Ktoś, jasno powiedział, że narzucanie swoich wartości, norm, poprzez KrK jest niesłuszne, niegodne tychże wartości, a co więcej i chyba najważniejsze dla samych katolików (wszystkich podających się za chrześcijan) taki sposób ewangelizacji jest nieskuteczny.Ma tyle wspólnego z żydem Jeszuą, co moja obstrukcja z daniami podawanymi w luksusowych restauracjach Paryża. Czyli kompletnie nic. Zastanawiając się nad tym co wydarzyło się w Szwajcarii, przyszło mi do głowy pytanie, kiedy będziemy w stanie usłyszeć takie słowa w naszym kraju od świeckich Kościoła?. Kiedy kategorycznie zostanie pogrzebany wśród nich duch rycerskiego katolika, walczącego w obronie swojego kościoła? Dla którego honor jest pojęciem względnym w zależności od spojrzenia kapituły sutanników. Dla której wartość życia ludzkiego sprowadza się do zabiegów prawnych i relatywnego spojrzenia na jednostkę w zależności od jej poglądów, a raczej ich zgodności i z samym kościołem. Jak wiele zabiegów na nas samych, pozwolimy przeprowadzać tym ludziom, nim zrozumiemy że możemy sami coś zrobić ?

Pomimo tych wszystkich wątpliwości, jednak dostrzegam światełko w tunelu!

poniedziałek, 25 maja 2009

Podoba mi sie, a co!

...i się wkurwiłem, i napisałem!

Pisać szczerze mówiąc mi się nie za bardzo chce, ale rzeczywistość, codzienność uwiera jak drzazga pod paznokciem i przymusza mnie, by coś naskrobać!

Z ostatnich wydarzeń, z wielką nie kłamaną radością przyjąłem wiadomość o akcji Intel-e-genta. RENEGOCJUJMY KONKORDAT ( stąd właśnie miłe oku logo na moim blogu ).
Tego właśnie brakowało w naszym społeczno-politycznym życiu. Oddolnej społecznej akcji, nie związanej ściśle z żadną zorganizowaną formą partyjniactwa. Tylko taki ruch, ma prawo moralne, i może mieć siłę odpowiednią do tego by dokonywać zmian, by domagać się zmian w naszej rzeczywistości. Życzę sobie, i wszystkim, którym bliskie sercu jest powodzenie tej akcji, aby żadnemu z polityków nie udało się umoczyć tego pomysłu w kloace jakiegokolwiek koloru. Wszystkim radykalnym oszołomom, dla których pojęcie środka, kompromisu jest obce, lub kojarzy się jedynie z kompromitacją CHCIAŁBYM POWIEDZIEĆ STANOWCZE: NIE !!!

Tak dużo się dzieje! Libertas, Palikot, orędzie Lecha Spieprzaj Dziadu Veto Kaczyńskiego, spoty wyborcze... i tak dalej, lub jeszcze więcej...chujnia, chujnia i jeszcze raz chujnia.
Kryzys dla większości społeczeństwa przyszedł jak złodziej w nocy, w szczególności dla takiego społeczeństwa jak nasze. Społeczeństwa, które tak naprawdę jest zajęte zachłystywaniem się perspektywą dobrobytu, namistką bezpieczeństwa. Jednakże każdy kto chociaż troszkę rozumie fundamenty wolnego rynku, wolności gospodarczej ( notabene nie o to ten naród walczył?) był świadomy, iż gospodarka ma wzloty i upadki, raz łagodniejsze, raz bardziej dramatyczne (by mieć tego świadomość wystarczy chyba nawet podstawowa wiedza historyczna). Każdy kto zaznał przysłowiowej biedy, stanu finansów osobistych, w którym środki są zbyt skąpe by starczyć do końca miesiąca, ma praktyczną świadomość że podstawowym działaniem jakie się wtedy podejmuje w rodzinie, jest odpowiednie planowanie, szukanie sposobów, na mniejsze wydatki, szukanie zrównoważonych rozwiązań dla dobra osobistego i bliskich. Natomiast ostatnią rzeczą jaką może zrobić rozsądny człowiek, a raczej do jakiej może się uciec, jest zapożyczanie się bez opamiętania, w imię utrzymania dotychczasowego stylu życia. Rozpoczynanie swojej biedy od takich decyzji jest niczym innym jak zakładaniem pętli na szyję. Tym bardziej wkurwia mnie niezmiernie, a zarazem śmieszy bełkot ekonomiczny większości sceny politycznej. nawet głowa Państwa, miast wykorzystać tę sytuację, by okazać ( zapewne pierwszy raz! ) swoje rozsądne oblicze ( ech te moje płonne nadzieje! ), jak zwykle gębą dyletanta w ekonomii, speca od populizmu bełkocze do ucha tym,którzy lubią słuchać tylko słodkiego pierdzenia. Dramat.

Libertas! Tak naprawdę wydaje mi się iż, ten dziwny twór, myślę że mogę napisać europejski może być bardzo pozytywnym zjawiskiem dla europy, od warunkiem uzyskania dobrego wyniku w wyborach do PE. Niestety, raczej liczyć na dobry wynik nie możemy. Jak pokazują sondaże, w większości krajów w których zarejestrował swoje listy twór Ganleya, ma raczej nikłe szanse na uzyskanie dobrego wyniku, lub nawet jakiegokolwiek wyniku (w rozumieniu progu wyborczego). A oto uzasadnienie mojego przewrotnego rozumowania, dotyczącego pozytywnego wpływu dla Europy. Pozytywny wynik tegoż, dziwnego konglomeratu europejskich sceptyków i anty unionistów, o czym jestem przekonany, byłby wielkim wstrząsem dla europejskiej chadecji, lewackiej międzynarodówki i liberałów wszelkiej maści. Ten wstrząs mógłby być przyczynkiem do zmiany formy działalności partii w PE. Sygnałem do stworzenia dużych europejskich partii. Motywacją do zrobienia kroku, który i tak jest nieunikniony. Formy w jakich działają partie krajowe w parlamencie europejskim w tej chwili, myślę iż niedługo przestanie sprawdzać się w działaniu. Zobaczmy co się dzieje z torysami brytyjskimi, w imię lokalnych populistycznych haseł, napędzanych lokalnymi wyborami, dokonują tragicznego kroku, opuszczając swoją dotychczasową europejską koalicję w PE. Nie życzę Libertasowi powodzenia w imię tych moich przemyśleń, ale jeżeli już miałoby się właśnie tak wydarzyć, to tak jakoś przyjemniej mi to znieść, mając taką perspektywę.

Zastanawia mnie, ciągle wysoki poziom poparcia dla PiSiorkowego ugrupowania. Stan poparcia pomiędzy 20, a 26 pkt procentowych, to jak na partię, która tak tragicznie się skompromitowała swoim nieróbstwem, niekompetencją, swoim komisarycznym sposobem sprawowania władzy, swoją hipokryzją i prymitywizmem w myśleniu o gospodarce i przyszłości, swoim brakiem odpowiedzialności, to naprawdę bardzo dobry wynik. Z czego on wynika? Przecież nie z jakości prowadzone kampanii wyborczej, bo takowa jest zwykłym gównianym czarnym PR-em. Bo czym innym może być krzycząca na konwencjach wyborczych, do niedawna liberalna ekonomistka Zyta L. Jak może być inaczej, gdy jeden ze spin doktorów PiS-u, w programie publicystycznym ( Kamiński w Kawie na ławę ), gdzie istotą jest dyskusja w luźnej formie z innymi politykami, miast patrzeć na rozmówców, co chwilkę nerwowo zerka do kamery, niczym medialny prawiczek. Kurwa, czy On nie wie że wyglądał jak kretyn, który nigdy wcześniej nie występował w telewizji??? Jeżeli tacy spin doktorzy odpowiadają za marketing PiS-u, to wiele wyjaśnia. Dalszy ciąg niekompetencji i indolencji! Gdzie znajdziemy odpowiedź? Chyba w nas samych, jako narodzie i całych latach '90. takim społeczeństwem właśnie jesteśmy, podatnym na gdakania bajkopisarzy, byle mówili to co chcielibyśmy usłyszeć, byle zawsze gdy tego potrzebujemy dawali nam odpowiednią ilość kozłów ofiarnych, na które my moglibyśmy z radością i ułańską fantazją oraz bez umiaru wkładać grzechy nas samych. Odpowiedzią może być także, w moim mniemaniu niewystarczające wyedukowanie społeczeństwa co do tego czym jest wolność, jakie są jej pułapki, jaka odpowiedzialność się z nią wiąże. Nikt tak naprawdę, nie zadbał o to by ten naród wyedukować w kwestiach ekonomicznych. kupiliśmy jak młode pelikany bajkę o tym że wszystko jest w naszych rękach, z tymże wszyscy zapomnieli, lub mieli po prostu najzwyczajniej wyjebane na fakt, iż większość z nas nie umiała się tymi rękoma posługiwać w sposób odpowiedni. Nie wykorzystano zaufania jakie dało społeczeństwo na początku przemian, by rzeczywiście zreformować najbardziej wrażliwe segmenty państwa. To wszystko stało się idealnym środowiskiem, aby takie organizmy jak bliźniacza siła, opalona wiejska twarz i brunatni patrioci urośli tak bardzo w siłę. Oczywiście nieuniknione jest istnienie takich sił w państwie demokratycznym, ale nienormalne jest, że naród tak szybko oddał tym siłom władze wykonawczą. Złożył swoją przyszłość, na ręce ludzi bez wyobraźni, bez kwalifikacji, bez pomysłu na Polskę, za to z pomysłem na władzę. Gówniana sprawa.

do następnego! oby szybkiego!