Amicus Plato, amicus Sócrates, sed magis amica véritas.
Arystoteles

czwartek, 25 czerwca 2009

WC !!! rzygać się chce.


tytułem wstępu "bez większego" związku z tematem, fragment z
„Vademecum für den katholischen Soldaten” (Vademecum dla katolickiego żołnierza), które 8 listopada 1938 roku uzyskało imprimatur Ordynariatu Biskupiego w Münsterze, czytamy:

„Führer uosabia jedność narodu i Rzeszy. Jest on najwyższym nosicielem władzy państwowej. Niemieckiemu chrześcijaninowi już samo sumienie - także wówczas, gdy nie została złożona przysięga - nakazuje okazywanie posłuszeństwa Führerowi, właśnie ze względu na posiadanie przezeń najwyższej władzy w państwie. (…)

Niemieckiemu żołnierzowi jest tym łatwiej ślubować wierność swemu Führerowi i najwyższemu dowódcy, że widzi on w nim wzorzec prawdziwie żołnierskiej postawy i żołnierskiej wierności, że ofiarowuje wierną służbę człowiekowi, dla którego sensem życia jest przysporzenie wielkości i chwały swemu narodowi, i który we dnie i w nocy sam daje przykład wierności, natomiast żołnierz-chrześcijanin może wypowiedzieć rotę ślubowania z powagą i radością w sercu, bo jego wiara uczy go tego, iż w osobie sprawującego władze, trzeba rozpoznać i docenić nie tylko ludzkie zdolności i osiągnięcie, ale także majestat i dostojeństwo, nadane mu przez Boga”


Wartości chrześcijańskie niestety kojarzą mi się tylko z jednym - z toaletą. I generalnie pierdole to że ktoś się oburza, ponieważ nikogo nie mierzi (z tych domniemanie oburzonych) fasadowość posługiwania się tym terminem i jego realna wartość, wpływ na codzienne życie obywateli. Nikogo nie mierzi fakt, że pomija się rzeczywisty stan społeczeństwa, które wartości chrześcijańskie ma głęboko w dupie jako klasa, oraz relatywizuje je na co dzień. To wąskie grupy ortodoksów przedstawiają je jako aksjomaty całego narodu. Nikt nie chce głośno mówić o fasadowości takich założeń i wpływie tychże wartości na życie nas jako wspólnoty narodowej, tudzież europejskiej. Natomiast rzesze łapią się teologii katolickiej (tudzież u nas w kraju zwanej chrześcijańską) jako symbolu przynależności do dziedzictwa Polski jak i Europy. Chwytają się sztandarowych haseł o ochronie życia poczętego, o obronie życia jako takiego nawet wbrew woli głównego zainteresowanego. I żaden z tych domorosłych teologów, etyków nie spojrzy w przeszłość, by zobaczyć iż właśnie takie działania doprowadziły do dewaluacji tychże wartości. czynienie z nich zasad uniwersalnie dobrych dla każdego z nas. Uszczęśliwiają jedynie słuszną moralnością, pochodząca od stwórcy, którego notabene większość z obywateli postrzega jak chce.Panu Gowinowi sumienie nie pozwala zamrażać zarodków przy stosowaniu In Vitro, Pan Piecha natomiast niczym Saul z Tarsu, pomny dziesiątek dokonanych aborcji zakazuje całemu narodowi stosowania In Vitro w celu powołania do życia dzieci. Jednocześnie ten sam poseł Piecha nie widzi niczego zdrożnego w przynależności do partii politycznej tak jawnie siejącej niezgodę, nieufność, pośrednio siejącej nienawiść. Tym wszystkim politycznym krzykaczom spod znaku krzyża i barw papieskich nie przeszkadza uwikłanie w politykę od której ich mesjasz tak staranie w opowieściach ewangelicznych uciekał. Nie przeszkadza im po sługiwanie się kłamstwem jako naczelnym orężem w walce politycznej. Jak ich etyczno-religijni mocodawcy walczą o rząd dusz, tak na politycznej scenie dochodzi do walki o rząd nad umysłami. Podobnie jak w zamierzchłych stuleciach nie było istotne jakim orężem sie walczy o zbawienie grzesznika, podobnie dziś nie jest dla ludzi pokroju Piechy, Ziobry, Giertycha, Kaczyńskiego, Kurskiego, Zawiszy i innych, jakiego oręża używają. Ważny jest efekt. Zwycięstwo. Ceną tego jest oznaczenie terenu (narodu, państwa) niczym kot, śmierdzącym moczem, czyli niczym innym jak właśnie WC. mamy prawne zapisy, nieznajdujące żadnego odzwierciedlenia w prozie życia. Ale religijna maszyna wciąż może dumnie stwierdzać:
"NASZE SZTANDARY WCIĄŻ TRZEPOCZĄ TAM GDZIE CHCEMY!". Czy daleko należy szukać przykładów takiej obłudy? Wystarczy dzisiejszego dnia spojrzeć na doniesienia medialne: link 1, link 2 . Dlaczego nikt z nich nie zastanowił się przez chwilkę, nad tym że wszytsko o co walczą rozbija się o jendo założenie, którego inni moga nie podzielać: że boga nie ma. Po prostu. I gówno mnie interesuje jakiekolwiek tłumaczenie i uzasadnianie. Nie muszę byc wierzącym, aby byc przeciwnikiem aborcji, bo nim jestem właśnie, ale nie widze żadnego powodu abym uważał iż mam jakieś nad lub nie przyrodzone prawo do orzekania i nakazywania każdemu innemu człowiekowi tego że zamrażanie zarodków jest mordowaniem, lub usuniecie bardzo wczesnej ciąży morderstwem istoty ludzkiej. Może pan Piecha lub Gowin mieli jakieś irracjonalne objawienie, ale jest to ich prywatna sprawa, nie całego narodu. Jest wręcz przeciwnie. Żyje w kraju w którym, rządzą powierzchowne postawy, śmieszne mądrości wywyższane do statusu wielkich fundamentów cywilizacyjnych. Gówno prawda. Wystarczy zerknąć w przeszłość by wiedzieć że to tylko fasada. Już Socratesa skazano za to że przeciwstawiał się tak pojmowanej rzeczywistości, tak konstruowanemu społeczeństwu. Żyd Jezus nie jest dla mnie ważny, ale to nie znaczy że ma nie być ważny dla Ciebie, ale to nie sprawia że musi być ważny dla mnie. W imię tego obrzezanego legendarnego męczennika ktoś próbuje mi wmówić co jest dobre, co jest złe. Stara się usilnie przytrzymać moją głowę nad swoim kodeksem etycznym bym uznał go za właściwy. W imię ponoć wielkich zasad stara się odebrać możliwość realizacji najwspanialszego doświadczenia jakiego może doświadczyć homo sapiens: MACIERZYŃSTWA, OJCOSTWA. Religijny totalitaryzm zagościł na dobre w kraju nad Wisłą. Po zapisie w ustawie medialnej o propagowaniu, tudzież obronie WC, następnym krokiem pewnie będzie restrykcyjna ustawa o In Vitro. Niech ktoś mi powie że jesteśmy wolnym świeckim Państwem - zaśmieje się mu prosto w twarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz